Total Pageviews

Saturday, March 23, 2013

-dziesiąty-

 2 miesiące później.






-Nie, Kai.. nie mam ochoty iść na tą imprezę!- krzyknęłam stojąc na chodniku pełnym mijających mnie ludzi, Kai stał naprzeciwko mnie z sekundy na sekunde zmieniającym się wyrazem twarzy z błagającej na wściekłą.


-A możesz mi łaskawie wytłumaczyć dlaczego ?


-Nie chce i już- założyłam ręce na piersi zdeterminowana by nie dać się znowu namówić.


-To nie. Idę sam- odwrócił się napięcie i poszedł w przeciwnym kierunku.


-Pieprz się Kai !- krzyknęłam za nim ale on się nie odwrócił.


Przesiąknięta złością ruszyłam w kierunku plaży. Od dwóch miesięcy jesteśmy z Kai'em parą, trochę się u mnie pozmieniało, nie utrzymuje już kontaktu z Harrym i resztą ferajny, gdy widzę Zayna w moim domu gdy pomaga swojej mamie, rzucam mu tylko nienawistne spojrzenia i jak najszybciej wymijam. Gdyby nie on pewnie już dawno bym o nich wszystkich zapomniała. A Kai... owszem jest wkurzający, ale kocham Go i chce by tak zostało.


Teraz muszę pomyśleć co ze sobą zrobić... Kai poszedł na imprezę i będzie się świetnie bawił.. więc nie mogę być gorsza.. w żadnym wypadku.



-To samo poproszę- powiedziałam piąty raz bełkocząc już od nadmiaru alkoholu.


-Myślę, że już Ci chyba wystarczy maleńka- odpowiedział barman uśmiechając się zalotnie.


-Płace i wymagam- uśmiechnęłam się- jeszcze raz to samo- powtórzyłam a on zrobił co kazałam.


Po tym kieliszku stwierdziłam jednak, że trzeba urwać się z tego miejsca, nudno tu, w tle leci nudna muzyka a obok mnie siedzą nudni ludzie. Rzuciłam barmanowi pieniądze i sarkastycznie rzuciłam coś typu ' dzięki za mile spędzony czas' i poszłam. Długo włóczyłam się po plaży co rusz potykając o własne nogi i upadając na na szczęście miękki piasek.


Nagle w oddali zobaczyłam coś jasnego, jakieś płomienie rozświetlające grupkę ludzi.


Dopiero po chwili zorientowałam się, jak daleko doszłam, i kim jest grupa ludzi.


Bez namysłu ruszyłam w tamtą stronę.


-Cześć chłopaki- krzyknęłam chyba najbardziej wesołym głosem na jaki było mnie stać.


-Charlie ?- ich miny wskazywały na to iż są bardzo zaskoczeni moją obecnością tutaj.


-Tak na mnie mówią- uśmiechnęłam się pijacko i usiadłam na kocu obok Louisa.


-Cześć kotku, tak dawno Cię nie widziałam- zarzuciłam mu rękę na ramię.


-Taaa.. ja Ciebie też.


-Ooo, macie piwo, jak fajnie – ucieszyłam się na widok skrzynki ze szklanymi butelkami i rzuciłam się w ich stronę biorąc jedną. Po chwili otworzyłam ją zębami i wypiłam duszkiem ponad połowe butelki.


-Co ona tutaj robi ?- usłyszałam szept Nialla który skierował swoje pytanie do Harrego.


O cholera, Harry... nagle wszystko do mnie wróciło, zachłysnęłam się piwem wpatrując się w Loczka.


On wzdrygnął ramionami co miało oznaczać ' nie wiem Niall co ONA tu robi '.


-Napijmy się z tej okazji- Liam podniósł butelke do góry ogłaszając toast i upił z niej dość spory łyk.


-Jakiej okazji ?- prychnął Zayn.


-Że Charlie do nas dzisiaj dołączyła- Liam znowu upił duży łyk


-A kto ją tu zapraszał ?- spojrzał na mnie takim samym spojrzeniem jakie ja rzucam mu codziennie gdy go widzę.


-Dobra już sobie idę- próbowałam wstać ale kiepsko mi to wychodziło.


-Myślę, że to dobry pomysł- rzucił Zayn nadal tak na mnie patrząc.


Gdy w końcu udało mi się podnieść zakręciło mi się w głowie i upadłam na kolana Harrego, wylewając przy okazji piwo na jego spodnie.


-Oj przepraszam, serio nie chciałam- powiedziałam przez śmiech podnosząc się z jego kolan. W pośpiechu zaczęłam wyciągać chusteczki z torebki i wycierać jego mokre.. ekhem.. krocze.


-Charlie, hej.. stop, dam sobie rade, to zaraz wyschnie- powiedział nieco zawstydzony.


Zaśmiałam się i dokończyłam już prawie pustą butelkę piwa.


-Miło było- zabrałam ze skrzynki nową butelkę i tak jak poprzednio otworzyłam ją zebami po czym ruszyłam na przód by opuścić to towarzystwo.


-Poczekaj odprowadzę Cię- krzyknął za mną Harry.


-Hej stary co ty robisz ? - Zayn wściekły wstał by zatrzymac kumpla.


-Tylko ją odprowadzę, nie widzisz w jakim jest stanie ?- wyrwał się z uścisku i dogonił mnie.


-Nie musisz.- spojrzałam na niego po czym zachwiałam się i upadłam.


-Chyba jednak musze- zaśmiał się i podał mi dłoń by pomóc mi wstać.


Chwyciłam go pod ramie i dałam się prowadzić, nie miałam już siły na sarkazm, złość czy cokolwiek innego, chciałam po prostu jak najszybciej położyć się do łóżka.


Jednak droga do domu była długa i męcząca a plaży nie było końca...


-Harry mam wrażenie, że stoimy w miejscu- wybełkotałam.


-Źle się czujesz ?- zapytał z troską przystając i spoglądając na mnie badawczo.


-Nie mam siły iść już dalej.- odpowiedziałam opadając ciężko na piasek.


Harry usiadł obok mnie. Przez dłuższą chwilę nic nie mówił, więc ja postanowiłam przerwać tę ciszę.


-Powinieneś mnie nienawidzić


-Nie potrafię, mimo wszystko.. - odpowiedział patrząc prosto w moje oczy.


-Przepraszam Cię za wszystko Harry... ja... w sumie to nawet nie mam wytłumaczenia.. kretynka ze mnie i tyle.


-Może trochę- uśmiechnął się lekko- Ale nadal .. zresztą nie ważne- odwrócił szybko wzrok i nagle nic więcej go nie interesowało oprócz swoich palców które bawiły się nerwowo materiałem koszulki.  


-Co nadal ?- przeczołgałam się z jego prawej strony tak bym była naprzeciwko niego.


-Nadal Cię kocham- odpowiedział nie zaprzestając zabawy koszulką.


Podniosłam jego podbródek do góry i nie pytając o nic po prostu wpiłam się w jego usta, całując go tak łapczywie i namiętnie, że po chwili oby dwoje nie mogliśmy już oddychać.


-Charlie...- szepnął próbując złapać oddech.


Nie pozwoliłam mu dokończyć, ponownie go pocałowałam odrywając się od niego dopiero wtedy kiedy zdejmowałam mu przez głowę koszulkę. Już nic nie mówił, chwycił mnie w pasie by przyciągnąć bliżej siebie, po czym delikatnie dotykając mojej nagiej skóry ściągnął ze mnie sukienkę pozostawiając mnie w samej bieliźnie. To wszystko było nie do opisania, uczucia które się we mnie rodziły były tak cudowne, że nie baczyłam na konsekwencje naszych czynów, gdy nasze usta wciąż były złączone dotknęłam ręką jego krocza ściskając lekko dłonią, na co on zareagował cichym jękiem, Harry jednak nie chciał zbyt długo się bawić i jednym stanowczym ruchem zdjął spodnie razem z bokserkami które wyrzucił przed siebie by nie przeszkadzały, moje spojrzenie mimowolnie powędrowało w dół by przyjrzeć się idealnemu skrawku ciała Harrego. Nie chciałam być mu dłużna więc szybko zdjęłam stanik i majtki, on chwilę zatrzymał na mnie wzrok uśmiechając się pod nosem, po czym przesunął biodra do przodu, sondując moje wejście bez używania rąk. Kiedy je znalazł, wsunał się we mnie powoli, przytrzymując mnie za ramiona. Zanurzał się coraz głębiej i głębiej.


-Mm- zamruczał, wtulając twarz w moją szyję.


Jego pchnięcia były powolne i głębokie. Powolne i głębokie. Powolnie i głębokie. Rozciągał mnie do granic możliwości i zaraz się wycofywał. Wypełniał mnie bardziej niż do końca. Jego ciche sapnięcia tuż przy uchu nakręcały moje podniecenie do granic. Pchnięcia stały się szybsze i mocniejsze. Szybsze i mocniejsze. I mocniejsze. I mocniejsze.


Boże.Tak.


Nasze ciała ogarnął tak wielki orgazm, że nie miałam siły już na nic więcej, wiotka położyłam się na piasku próbując odzyskać równy oddech.


-Kocham Cię- wyszeptał Harry wprost do mojego ucha. Uśmiechnęłam się tylko nie mając siły nic odpowiedzieć. Usłyszałam tylko szelest zakładanych ubrań.


-Musimy stąd iść, już prawie świta- zaśmiał się, podał mi moją sukienkę bym się ubrała po czym chwycił za rękę i gdzieś poprowadził.


Dopiero gdy byliśmy na miejscu zorientowałam się, że to jego dom. Nie miałam siły protestować gdy wepchnął mnie lekko do środka. Sama skierowałam się do jego pokoju gdy on został na dole, biorąc coś z kuchni.


Rzuciłam w kąt swoją sukienkę i rzuciłam się na łóżko okrywając kołdrą.


Później pamiętam już tylko moment gdy Harry kładzie się obok mnie. Sekundę później zasnęłam wtulona w jego ramię.




Rano obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno. Poczułam ostry ból głowy i dziwną suchość w gardle. Przetarłam oczy i znieruchomiałam... Spojrzałam pod kołdrę...








Boże, kochany... Czy ja się z nim kochałam ?!?!




Nie wiem ile razy was już przepraszałam za moja nieobecność..
ale zrobie to po raz kolejny, bo teraz juz przesadziłam...
Przepraszam...
a co do odcinka...
to powiem wam szczerze, że mi się cholernie nie podoba.. ale nic innego już napisać nie mogłam.



2 comments:

  1. Byłam już przekonana, że tutaj nie wrócisz ale coś kazało mi zajrzeć a tu taka niespodzianka! Rozdział gorący i naprawdę dobry ale czegoś mu brakuje i chyba ty też sama to zauważyłaś. Nie pozwól nam czekać za długo na następny:)

    ReplyDelete
  2. opłacało się czekać :) Bardzo mnie zaskoczyłaś ;D Błagam nie karz nam czekać tak długo na następny ;P

    ReplyDelete