Total Pageviews

Thursday, July 12, 2012

-piąty-


Minął miesiąc.
Pracuje w Caffe Heaven.
Spotykam się z Harrym Stylesem.
To nic poważnego... aczkolwiek, myślę, że lubimy spędzać ze sobą czas.
Chodzimy na spacery po plaży, rozmawiamy... o tak, dużo rozmawiamy... o wszystkim, opowiadam mu o swoim życiu w Londynie on mi o swoim w Barcelonie, o naszych zainteresowaniach, o rodzinie, problemach, muzyce... wszystkim... naprawdę tematy chyba nigdy nam się nie skończą. Nauczył mnie patrzeć inaczej na świat... na rzeczy wcześniej dla mnie błahe i nic nie znaczące... tak jak wtedy z tymi ludźmi w samolocie. Jest zupełnie innym chłopakiem od wszystkich których znałam do tej pory, ale nie widać tego gołym okiem... trzeba porozmawiać z nim, poznać go, od tej strony którą ukrywa przed ludźmi.
Jest godzina osiemnasta a ja właśnie kończę swoją zmianę w Caffe Heaven.
-Do jutra Quinn- żegnam się z przyjaciółką zdejmując fartuszek. Harry czeka już na mnie przy swoim stoliku przy oknie trzymając w ręce czekoladowe muffinki dla mnie i dla niego.
-Możemy iść – podchodzę do stolika i uśmiecham się szeroko poprawiając włosy.
- Super- wstał i ucałował mnie w policzek.
Robił to już miliony razy ale ja przy każdym jego dotknięciu wariuje, serce podlatuje do gardła i nie mogę powstrzymać uśmiechu. Jestem nienormalna.
- Gdzie dzisiaj idziemy ?- zapytałam, gdy wyszliśmy już z kawiarni.
- Zobaczysz- odpowiedział z buzią pełną muffinki.
Zaśmiałam się cicho i o nic więcej nie pytałam.
Codziennie zabierał mnie w jakieś nowe miejsca, bym lepiej poznała Barcelonę, bym zakochała się w niej tak jak wszyscy mieszkańcy i turyści. Czasami przyjeżdżał samochodem jeśli były to dłuższe wycieczki ale najczęściej szliśmy piechotą by mieć więcej czasu na rozmowy.
- Pokażę Ci gdzie uwielbiałem przychodzić gdy byłem mały- uśmiechnął się po czym chwycił delikatnie za rękę.
I znowu ten cholerny uśmiech, muszę wyglądać jak wariatka.
-Tu są przecież same pola - rozejrzałam po gołej przestrzeni, na której nie było zupełnie nic. Nic a nic. Po dłuższej chwili kiedy on nie odpowiadał zaczęłam się nawet bać, że wyprowadził mnie w jakieś zupełnie nie znane nikomu miejsce by nikt nie słyszał moich krzyków gdy będzie mnie zabijał.
To niedorzeczne. Czasami moja wyobraźnia wybiega daleko poza granice jakiejkolwiek normalności.
– trochę cierpliwości.- Zaśmiał się.
- Harry... ale tu nic nie ma – marudziłam co chwilę, byłam zmęczona , temperatura nawet wieczorem była nie do zniesienia, a celu naszej podróży nie było widać.
- Charlie no błagam Cię, jeśli będziesz się tak wlec to nie dojdziemy do jutra- wołał za mną gdy znalazłam się jakieś dziesięć metrów za nim nie mogąc już ujść ani kroku dalej.
- Mam dość!- krzyknęłam po czym opadłam na ziemie nie przejmując się tym iż ubrudzę sobie spodenki.
- Charlie jeszcze trochę, daj spokój nie bądź miękkim jajem!- podszedł do mnie i ukucnął obok.
- Nie ma mowy – spojrzałam na niego gniewnie- Żadne moce tego świata nie zmuszą mnie do tego bym wstała z tej jakże wygodnej ziemi !- założyłam ręce na piersi i ani mi się śniło ruszać.
- Jesteś tego pewna ? - uniósł jedną brew prowokując mnie.
- Na milion procent – zmrużyłam oczy nie spuszczając z niego wzroku by poczuł, że moje słowa są zupełnie poważne.
- A chcesz się przekonać ? - zaśmiał się.
- Jak już mówiłam żadne mo...NIE HARRY PUŚĆ MNIE !- krzyczałam gdy uwiesił mnie na swoim ramieniu.
- Co mówiłaś ? - śmiał się.
- Haroldzie Edwardzie Styles! Proszę mnie natychmiast puścić- wierzgałam nogami i biłam go pięściami po plecach.- Inaczej nie ręczę za siebie !- próbowałam mu nawet grozić ale nadal odpowiadał mi tylko jego śmiech.
W końcu poddałam się i swobodnie zwisałam na jego ramieniu czekając aż w końcu postawi mnie na ziemi pokazując to jego specjalne miejsce, ciekawe co tam jest takiego że tak mu zależy bym to zobaczyła.
W końcu mnie puścił.
Obróciłam się parę razy wokół własnej osi nie mogąc się na dziwić.
-My nadal jesteśmy na pustym polu...- skrzywiłam się.
On tylko pokręcił głową z dezaprobatą
-Widać, że jesteś miastowa- powiedział.
- Co to znaczy ? - zaczynałam się trochę irytować... nie dosyć, że wyprowadził mnie do jakiegoś buszu to jeszcze teraz ma zamiar mnie obrażać.
- To, że nie doceniasz prostoty natury... Zamknij oczy – nakazał.
- Po co ? - moja wyobraźnia znowu zaczęła pracować na najwyższych obrotach, tworząc czarne scenariusze.
- Po prostu je zamknij... nie ufasz mi ?- uśmiechnął się lekko i stanął za mną przykładając mi swoje dłonie do twarzy by zasłonić mi oczy.
- Zaczynam się zastanawiać...
- Oh Charlie... możesz się w końcu przestać gadać i zamknąć oczy ?
-Dobra... już.. mam zamknięte i co dalej ? - dobrze wiedziałam, że każde moje następne słowo irytuje go jeszcze bardziej ale był taki słodki kiedy się denerwował.
-Poczuj to miejsce... wsłuchaj się w nie- szepnął mi do ucha. A po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze i znowu ten cholerny wielki uśmiech zagościł na mej twarzy...
Nie odezwałam się... zrobiłam co kazał, po chwili zdałam sobie sprawę, że Harry ma rację. Nie muszę patrzeć mogę po prostu wsłuchać się w śpiew ptaków, w ich piękną melodię którą tylko one rozumieją a my możemy się tylko zastanawiać co ona oznacza. W grę koników polnych, w bzyczenie innych owadów, nie do końca czasami bezpiecznych dla nas, w wiatr który swobodnie rozwiewa nasze włosy sprawiając, że już wcale nie jest tak gorąco, a jest wręcz przyjemnie. Poczuć zapach traw, które wiatr rozwiewa we wszystkie strony świata, zapach różnorodnych kwiatów o cudownych kolorach... To wszystko jest takie... nieopisane... nieodgadnione...niesamowite.

- Czemu zawsze kiedy właśnie zaczynamy czuć się wolni, kiedy pod naszymi skrzydłami zbiera się wiatr i powoli unosi nas ku górze do samego nieba pojawia się coś co trzyma nas na ziemi ? I zamiast wzbić się wysoko zostajemy przykuci czy nawet powaleni przez ciężar z którym musimy się zmagać ?... - to jedno z TYCH jego pytań na które znowu nie mam odpowiedzi...
Leżymy na trawie obserwując niebo i rozmawiając na temat nieodgadnionego świata i jego dziwnych zasad. A on znowu zaskoczył mnie pytaniem, na które chyba nikt nie potrafi odpowiedzieć...
On spojrzał na mnie wyczekująco, prosząc mnie bym wyjaśniła mu owe zasady które panują na tym pieprzonym świecie.
- Nie wiem Harry... tak już jest... nie możemy mieć wszystkiego, jesteśmy tylko ludźmi, nie mamy skrzydeł, bo gdybyśmy potrafili latać w końcu chcielibyśmy coraz więcej i to by nas zgubiło... nie mamy super mocy bo też w końcu byśmy się pozabijali... ludzie na ziemi nie potrafią żyć razem a co dopiero gdybyśmy mieli takie udogodnienia jak ptaki czy superbohaterowie z kreskówek... musimy żyć w harmonii ze światem i jego cholernymi zasadami... tak już jest... Gdyby nie problemy z którymi musimy się zmagać nie bylibyśmy tymi ludźmi którymi jesteśmy teraz... każda kłoda pod nogami kształtuje naszą osobowość... kształtuje nas... No powiedz Harry... gdyby nie problemy które przeszedłeś w życiu czy byłbyś teraz takim człowiekiem ? Czy na przykład gdyby Twoja mama nie zmarła na raka płuc przestałbyś palić ? Nie, nadal uważałbyś, że to nic złego... że jesteś odporny i nieśmiertelny... - odpowiedziałam. Słowa same cisły mi się na usta... wiedziałam, że Harry nie lubi rozmawiać o swojej mamie... ale to był doskonały przykład.
Nie odezwał się.
-Przepraszam.. nie powinnam zaczynać – zrobiło mi się przykro. Czasami powinnam ugryźć się w język.
- Masz racje... gdyby nie to wszystko co się stało w moim życiu.. pewnie byłbym zupełnie inny. - w końcu spojrzał na mnie i uśmiechnął się blado.
- Myślę, że Twoja mama jest z Ciebie dumna – powiedziałam wpatrując się w czyste niebo.
- Oby.

Gdy zaczęło robić się już ciemno, postanowiliśmy wrócić do domu. Szliśmy zupełnie inną drogą, śmiejąc się bez przerwy i opowiadając sobie śmieszne historie z naszego życia. Cały czas się poznajemy. I to jest piękne.

- Patrz jaki ładny dom- pokazałam palcem na budynek obok którego przechodziliśmy.
- I ktoś się w nim całkiem dobrze bawi- zaśmiał się chłopak zauważając parę dorosłych ludzi całujących się na oświetlonym tarasie.
Jako, że jesteśmy tylko nastolatkami z głupimi pomysłami, podeszliśmy bliżej bo zobaczyć więcej. Na palcach jak najciszej podeszliśmy do ogrodzenia i śmiejąc się cichutko obserwowaliśmy owych ludzi. Nagle Harry gwizdnął i głośno się zaśmiał. Para odwróciła się napięcie a mi zrobiło się niedobrze.
-O mój Boże!- zatkałam sobie usta ręką by nie krzyknąć.
- Co się stało ?- zapytał Harry zatroskanym głosem.
Odwróciłam się, gdyż ten widok był ponad moje siły, mimowolnie zaczęłam płakać, łzy ciekły po moich policzkach i zupełnie nad tym nie panowałam.
Harry był zdezorientowany, zupełnie nie wiedział co się stało, ale mimo to próbował mnie pocieszyć, objął mnie ramieniem i co chwilę ocierał z łeb mokre policzki.
Nie wiem po jakim czasie przestałam szlochać, zauważyłam tylko, że światło na tarasie owego domu zgasło a po chwili samochód który stał na podjeździe odjechał w stronę miasta.
- Powiesz mi co się stało ? - spróbował znowu.
- To … to był mój tata- odpowiedziałam – Ten facet na tarasie... z tą kobietą... to był mój tata- znowu zaczęłam płakać, tym razem głośniej. Harry nie odpowiedział. Był tak zszokowany sytuacją, że nie wiedział co powiedzieć.
Siedzieliśmy w ciszy, ja szlochałam, on mnie pocieszał tak długo, że zrobiło się całkiem ciemno, mój telefon wibrował w kieszeni a ja nie zwracałam na niego żadnej uwagi. Cały czas miałam przed oczami mojego ojca zabawiającego się z jakąś kobietą.... A więc to tutaj jest to jego cholerne wydawnictwo...
- Może... odprowadzę Cię do domu ? - zaproponował Harry gdy przyszedł czas żebyśmy w końcu stąd poszli.
- Tak... - odpowiedziałam i wstałam z ziemi otrzepując spodnie.
Chłopak chwycił mnie w pasie i powoli ruszyliśmy w stronę mojego domu.
- Nie martw się, wszystko się ułoży- szepnął tylko do mojego ucha.
Resztę drogi pokonaliśmy nie odzywając się do siebie, słychać było tylko czasami moje pociąganie nosem i cichy szloch. To było straszne.

Gdy doszliśmy do domu, samochód mojego taty stał na podjeździe, nagle cały smutek gdzieś wyparował a na jego miejsce wskoczyła złość... miałam ochotę wykrzyczeć ojcu co widziałam i co o tym wszystkim myślę.
Jednak po chwili postawiłam na zupełnie inny plan.
Stwierdziłam, że będę dawać ojcu znaki iż wiem o jego małej tajemnicy i obserwować jego zachowanie... w końcu sam pęknie i się przyzna...
Tak to bardzo dobry plan... muszę jeszcze wtajemniczyć w to Ryana... on mi pomoże.




***
I jestem, tak jak obiecałam rozdział dodany bardzo szybko ;)
mam nadzieję, że się cieszycie ;)
jeśli wam się podoba skomentujcie ;) każde wasze słowo motywuje mnie do dalszego pisania ;)
Następny po przekroczeniu 2 tys. odwiedzin ;)

18 comments:

  1. ten rozdział jest cudny *.* Fajnie że masz pomysły na efektowne rozdziały :)

    ReplyDelete
  2. świetne pomysły na opowiadanie, niesamowicie piszesz :D

    ReplyDelete
  3. super pomysł :D

    ReplyDelete
  4. jaki szablon masz na tym blogu?

    ReplyDelete
  5. o kochana ! świetny rozdział ! tak trzymaj .

    ReplyDelete
  6. Każdy kolejny rozdział coraz bardziej zaskakuje! No gratuluję, naprawdę i pisz dalej, błagam! I oczywiście publikuj! :) Efektownie, czekam na więcej! :)

    ReplyDelete
  7. No w końcu jest ponad 2000 tyś odwiedzin !!! A więc jak najszybciej dodaj rozdział !! nie mogę się doczekać,proszę ! :)

    ReplyDelete
  8. Następny prosze ! nie moge się doczekać !

    ReplyDelete
  9. Już ponad 2 tys. i chcę kolejny <3
    A rozdziałami jaraaaam się max !

    ReplyDelete
  10. No proszę, nie sądziłam, że akcja aż tak się rozwinie! Kurde, co się może wydarzyć dalej... Nie mogę się doczekać!!! ;d

    ReplyDelete
  11. Świetne... Dawaj następny.... <3
    : )


    Wika xxx

    ReplyDelete
  12. tak sobie myślę,kiedy dodasz rozdział,ponad 2 tysiące i nic . Może oświeć nas przynajmniej kiedy możemy się go spodziewać

    ReplyDelete
  13. Świetnie piszesz ♥

    ReplyDelete
  14. Bardzo wciągające (mimno że nie jestem fanką 1D) :D

    ReplyDelete
  15. PRZEPRASZAM BARDZO ALE OPUŚCIŁA MNIE WENA I NIE MOGĘ NIC NAPISAĆ... POSTARAM SIĘ ZROBIĆ TO JAK NAJSZYBCIEJ... PROSZĘ WAS NIE GNIEWAJCIE SIĘ NA MNIE ;:(( JEST MI BARDZO PRZYKRO ŻE WAS ZAWIODŁAM, ALE NIC NA TO NIE PORADZĘ :(

    ReplyDelete
  16. Świetny rozdział! :) Twój blog jest niesamowity, masz naprawdę wielki talent do pisania! Oby tak dalej :)

    ReplyDelete
  17. bardzo lubie czytać twojego bloga ! :)

    ReplyDelete