Droga Libby
Czemu nie piszesz ? Wciąż od nowa
czytam twój jedyny list jaki do mnie napisałaś nie mogąc doczekać
się kolejnego, codzienne sprawdzam skrzynkę czy aby coś nie
przyszło ale codziennie od nowa przeżywam rozczarowanie.
Ale powinnam przyzwyczaić się już
do tego uczucia, ostatnio ciągle ktoś mnie rozczarowuje, zawodzi,
choć istnieje też opcja, że to wszystko moja wina.
W ostatni liście pisałam Ci o
moich rodzicach, są już nowe informacje na ten temat... matka
odeszła... odjechała w nocy samochodem pakując do niego wszystkie
swoje rzeczy nawet się z nami nie żegnając, zostawiła tylko
krótki liścik z napisem ' wybaczcie' i to wszystko... tyle ją
widziałam.
Ryan jak zwykle niczym się nie
przejmuje... żyje dalej jak gdyby nigdy nic. Czasami zazdroszczę mu
tego spokoju, tej umiejętności oddzielania swojego życia od życia
innych.
Ja tak nie potrafię.
Mam tatalny burdel w głowie.
Nie dosyć, że rozsypało mi się
życie rodzinne to osobiste też nie jest w najlepszym stanie.
Wczoraj wieczorem Harry mnie
pocałował.
Marzyłam o tym od tak dawna, wiele
razy wyobrażałam sobie ten moment jako najlepszy w moim życiu,
jako spełnienie najskrytszych pragnień... jednak od razu po tym
uciekłam , chciałam znaleźć się jak najdalej od niego, od moich
uczuć, od wszystkiego... Nie wiem dlaczego... po prostu nagle
dostałam ataku paniki, serce stanęło a nogi same ruszyły przed
siebie.
Od tej chwili ciągle do mnie
dzwoni, piszę... rano był nawet u mnie w domu lecz po długich
namowach Ryan zgodził się by powiedzieć, że mnie nie ma.
Podsłuchałam rozmowe Zyana, że
dzisiaj wychodzą gdzieś całą paczką więc pod wieczór odważyłam
się wyjść z domu i udać się na plażę, właśnie tutaj piszę
ten list do Ciebie, patrząc na morze i wsłuchując się w szum
fal.. tylko tak mogę się skupić by odpowiednio dobrać słowa.
Libby tak strasznie mi Cię brakuje,
zbliżają się Twoje urodziny, święta i nowy rok, a Ciebie ze mną
nie ma. Nadal jesteś moją najlepszą przyjaciółką, i nawet jeśli
ty nie chcesz nią być dla mnie na zawsze nią będziesz.
Na Zawsze Twoja.
Charlie.
-Czemu nie
odbierasz telefonów ?- usłyszałam głos zza swoich pleców i
przerażona odwróciłam się. Gdy zobaczyłam burzę loków i te
jadowicie zielone oczy, cała moja wczorajsza panika ponownie wróciła
i moje nogi zbierały się do startu, lecz on przewidział mój ruch
i przytrzymał za ramię.
-Co się stało
proszę przestań mnie zwodzić- spojrzał na mnie z takim bólem w
oczach, że miałam ochotę się rozpłakać.
Nie odpowiedziałam.
- Charlie,
proszę...
Cisza.
- Dlaczego Ty nie
chcesz ze mną rozmawiać, co zrobiłem nie tak ?
Wpatrywałam się w
morze udając nie wzruszoną.
- Myślałem, że...
no, że Ty chcesz tego pocałunku...- zmieszał się i spuścił
wzrok.
-Chciałam-
wykorzystałam moment kiedy puścił moje ramie i znowu uciekłam.
Biegłam ile sił w
nogach.
-Charlie zaczekaj!-
krzyknął za mną, a ja ani na moment nie zwolniłam, wręcz
odwrotnie przyspieszyłam.
Lecz Harry jest
zdecydowanie szybszy ode mnie i bardzo szybko mnie dogonił
zatrzymując się przede mną.
- Charlie
porozmawiaj ze mną!
Odwróciłam wzrok,
nie mogłam na niego spojrzeć. Te oczy z przerażeniem szukające
zrozumienia, ta smutna twarz czekająca na jego promienny uśmiech
gdy w końcu ten koszmar się skończy.
Lecz ja nie miałam
zamiaru odpuścić, nie mogłam...
A najgorsze jest
to, że sama nie wiedziałam dlaczego.
- Odezwij się...
Błagam... przeprosiłbym Cię gdybym wiedział za co- Puścił moją
rękę tylko po to by otrzeć łze ze swojego policzka.
- Puść mnie-
szepnąłem.
- Nie- krzyknął-
Nie, dopóki nie powiesz mi o co chodzi!- zaczynał tracić
cierpliwość.
- Puść mnie- ja
też podniosłam głos.
- Charlie do
cholery przestań zachowywać się jak dziecko i wyjąsnijmy to sobie
jak dorośli- wrzeszczał mi prosto do ucha.
- Nic nie będę Ci
wyjaśniać. Puść mnie – spojrzałam mu w oczy.
Szarpnął mnie
mocno za nadgarstki, przypominając mi, że to on ma teraz nade mną
władze i o wiele więcej siły niż ja.
- Prosiła byś ją
puścił- zza plecami Harrego nagle pojawił się Kai.
- Nie wtrącaj się
człowieku, to sprawa między nami- Harry odwrócił się do niego
zdezorientowany.
- Charlie to moja
przyjaciółka, więc jednak chyba to też moja sprawa- Kai puścił
mi oczko i uśmiechnął się.
- Jest mi coś
winna- ssyknął Loczek.
- Ale ona nie chce,
nie możesz tego uszanować ?- stanął bardzo blisko niego prawie
szepcząc mu do ucha.
Moje nadgarstki
wołały o pomstę do nieba, piekły z bólu i już widziałam te
wielkie, fioletowe siniaki jakie na nich wystąpią.
- Puść ją!- Kai
chwycił Harrego za ramię na razie prosząc grzecznie by go
posłuchał.
- Odejdź, nie chce
zrobić Charlie krzywdy, chce po prostu dowiedzieć się co jest nie
tak.- nagle cała złość Harrego gdzieś wyparowała i wściekłe
spojrzenie zastąpiło te smutne i przerażone.
Kai jednak nie
wytrzymał i oderwał jego ręce które nadal mocno ściskały moje
nadgarstki.
Zasyczałam z bólu
ocierając lewą ręką prawy nadgarstek oglądając straty.
- Wszystko okej ?-
zapytał Kai patrząc na mnie.
Kiwnęłam
twierdząco głową, by trochę go uspokoić, gdyż spodziewałam się
co Kai ma zamiar zaraz zrobić.
Nie czekałam długo
na rozwinięcie akcji gdyż już po chwili Harry leżał na piasku z
zakrwawionym nosem.
Chciałam do niego
podbiec ale Kai mnie zatrzymał, usiadł na nim okrakiem i zaczął
obdarowywać Harrego serią ciosów.
-Zostaw go, Kai !-
krzyczałam lecz od w ogóle nie zwracał na mnie uwagi.
Miałam wrażenie,
że Harry leży już nieprzytomny, ale gdy Kai brał oddech odepchnął
go i wstał.
Na sekunde nasze
spojrzenia się spotkały. Przeraziłam się, jego twarz była cała
we krwi który spływała mu na koszulkę.
- Boże Harry!-
usłyszałam z oddali i od razu wiedziałam, że Zayn i reszta biegną
w naszą stronę.
Kai wstał z piasku
i otrzepał spodnie uśmiechając się pod nosem.
- Co się stało ?
- zapytał Louis patrząc raz na mnie, raz na Harrego a później na
Kai'a
-Nic – wyszeptał
Loczek wycierając krew koszulką.
Nie mogłam wydusić
słowa, stałam jak kołek nie wiedząc gdzie patrzeć. Miałam
wrażenie, że zaraz zemdleje.
-Chyba jednak coś
się stało- z szeregu wyszedł Liam i pierwszy podszedł do Harrego
obejrzeć jego twarz.
- Popieprzyło Cię
? - krzyknął na Kai'a a ten tylko zaśmiał się szyderczo.
- Sam się o to
prosił.- odpowiedział po chwili i podszedł do mnie obejmując mnie
ramieniem, nie miałam nawet siły zaprotestować. Stałam obejmując
ramiona rękami na których już pojawiły się sińce.
- Co ci się stało
? - zapytał Zayn który jako jedyny je zauważył.
- Nic –
wydusiłam.
- Nic, nic...
wszyscy jesteście popieprzeni! Chodź Harry zawiozę Cię do
szpitala- pokręcił głową z niezadowoleniem i pociągnął Harrego
w stronę swojego samochodu.
Loczek na sekundę
odwrócił się w moją stronę ale nie mogłam odgadnąć jego
spojrzenia.
Wiedziałam
jedno... nienawidzi mnie.
Do oczu napłynęły
mi łzy i ruszyłam w przeciwnym kierunku zostawiając Kai'a.
- Zaczekaj.. nie
należy mi się jakaś nagroda ? - spojrzał na mnie dumny z siebie.
- Za co ?-
odpowiedziałam oschle.- Za to, że prawie go zabiłeś ?-
zatrzymałam się prosząc by Bóg dał mi na ten jeden raz dar
zabijania wzrokiem.
- Nie przesadzaj-
zaśmiał się.
Prychnęłam
wycierając z policzków łzy.
Najgorszy dzień w
moim życiu.
Najgorszy.
Lecz gdy Kai nadal
szedł obok mnie, nie czułam się, źle z powodu Harrego... wręcz
byłam zadowolona, że ..Kai.. jest przy mnie, a nie ON...
Boże,
czy ja się w nim zakochałam ?
Tak, Charlie...
zakochałaś się w Kai'u.
***
PRZEPRASZAM.
mam jednak nadzieję, że wynagrodziłam wam ten dłuuugi czas oczekiwania na kolejny odcinek.
http://twitition.com/c9pky/ ZAPRASZAM !
http://twitition.com/c9pky/ ZAPRASZAM !