Praca.
Jestem w pracy choć powinnam mieć
wolne.
Ale tutaj mniej myśle.
O czym ?
O mamie i honorowym członku klubu
palantów – tacie.
Nic tak dobrze nie robi na nie
myślenie, jak ciężka fizyczna praca.
Tak, owszem noszenie tych ciężkich
tac z tymi wszystkimi smakołykami to ciężka fizyczna praca, i
gdyby się nad tym głębiej zastanowić to i nawet psychiczna gdyż
trudno się opanować by tego nie zjeść.
Minęły 3 miesiące, odkąd
dowiedziałam się o zdradach ojca, ale nie mam siły powiedzieć o
tym matce, jest tu taka szczęśliwa, znalazła prace, wykłada
historie sztuki na uczelni Ryana.
Stwierdziliśmy razem z moim mądrym
bratem, że to ich sprawa, a sumienie w końcu zeźre ojca od środka.
Postanowiliśmy nie martwić się tym i
żyć dalej... ale ja nie potrafię.
Moja przyjaźń z Harrym tkwi w
miejscu, choć może zaszło to już za daleko w kwestii przyjaźni...
On naprawdę uważa mnie za swoją
przyjaciółkę a ja nadal nie chcę nią być... i nigdy nie będę
chciała...
Czy to aż tak trudno zrozumieć ?!
Widocznie tak.
-Cześć mała!- o wilku mowa a wilk
tu.
-To co zawsze ?- przywitałam go
uśmiechem przecierając szmatką brudny blat.
- Nie, dzisiaj podziękuje.. wróciłem
właśnie od babci a ona utuczyła mnie jak prosiaka- poklepał się
po wyrzeźbionym brzuchu pokazując jak bardzo się najadł.
-Przyda Ci się- odpowiedziała mu
Quinn która właśnie przechodziła obok.
On tylko uśmiechnął się do niej ale
nie odpowiedział.
- O której kończysz ?- zapytał
- O tej co zawsze, Harry przychodzisz
tu po mnie codziennie i codziennie pytasz mi się o której kończę..
doskonale o tym wiedząc...- spojrzałam na niego krzywo.
- Można ?!- zawołal ktoś siedzący
przy stoliku. Jako że Quinn była zajęta obsługiwaniem innego
klienta zostawiłam Harrego i podeszłam do osoby wołającej.
- Caffe machiatto i czekoladową
muffinkę- powiedział chłopak na oko w moim wieku, namiętnie
wpatrując się w menu.
- Polecam nasz napój wieczoru, wódkę
z sokiem ananasowym- odpowiedziałam mechanicznie.
On wtedy zaszczycił mnie
spojrzeniem... a ja.... umarłam.
Jego oczy były tak pięknie
czekoladowe, że miałam ochote je zjeść... Boże co ja gadam ?!
Czarna skórzana kutra opinała się na
jego barkach i świetnie kontrastowała z białym podkoszulkiem,
mogłabym nie robić nic innego tylko patrzeć na jego umięśnione
ciało, w głowie już tworzyłam sceniariusze gdy ja i on.....
- Nie dziękuje...- odpowiedział z
uśmiechem, pewnie zauważył jak mu się przyglądam- prowadzę-
skinął głową w stronę parkingu i od razu wiedziałam, że motor
który tam stoi jest jego.
-Zaraz podam zamówienie- powiedziałam
z szeroko otwartymi oczami by na zawsze zapamiętać tego
przystojniaka.
- Kai – chwycił mnie za łokieć
kiedy już miałam odchodzić.
Spojrzałam na niego dziwnie.
- Mam na imię Kai- uśmiechnął się
nadal trzymając mój łokieć. Czułam jak cała płonę, gdybym
jego dotyk mógł zabijać... ja już dawno wąchałabym kwiaty od
spodu.
- Cha-Charlie-lie- wydukałam a on
znowu się zaśmiał.
Znowu robie z siebie idiotkę... brawo
''Cha-Charlie-lie''...
W końcu mnie puścił a ja z płonącego
wulkanu zamieniłam się w górę lodową...
Odeszłam by nie zrobić z siebie
jeszcze większej kretynki.
- Spodobał Ci się – Harry szepnął
do mnie kiedy robiłam kawę dla Kai'a – Pożerałaś go wzrokiem-
śmiał się.
- Przestań!- skarciłam go i
spojrzałam w stronę nowo poznanego chłopaka, po sekundzie
odwróciłam wzrok ponieważ on cały czas się na mnie gapił.
-Czerwienisz się- Harry non stop się
ze mnie naśmiewał.
-Bo jest tu gorąco !- odpowiedziałam
nieco zbyt głośno, i kilka osób siedzących w kawiarni odwróciło
się w moją stronę. Znowu spojrzałam na Kai'a a a on ze śmiechem
kręcił głową, jakby myślał '' boże co to za debilka''.
Gdy w końcu udało mi się wykonać
zamówienie, wzięłam głęboki oddech i podeszłam do Kai'a.
- A może przyłączysz się do mnie ?
- zapytał kiedy stawiałam machiatto na jego stoliku.
- Jestem w pracy- udało mi się
odpowiedzieć bez zająknięcia.
- O której kończysz ? - zapytał
mieszając łyżeczką w swojej kawie jakby zawstydzony.
- Późno – odpowiedziałam z chytrym
uśmiechem po czym odeszłam.
Mama kiedyś dała mi książkę pod
tytułem '' jak rozkochać w sobie każdego idiotę'' pisali w niej,
że kobieta nie może dać tak łatwo zaprosić się na randkę, musi
udawać górę lodową a wtedy sprawdzi się metoda bumerangu.. jeśli
mu zależy przyjdzie jeszcze raz, i jeszcze raz... aż mu się uda.
Moje spektakularne odejście sprawdziło
się, Kai patrzył na mnie bez przerwy.
Udało się.
- Musisz pogadać z matką- powiedział
Harry kiedy wychodziliśmy razem z kawiarni.
- Nie wiem jak mam się za to zabrać...
- spojrzałam na niego smutno.- Mam podejść do niej i '' hej mamo
wiesz o tym ze tata cię zdradza z młodą hiszpanką ?'' -
zironizowałam.
- Podaj jej po prostu to zdjęcie które
znalazłaś...
Nie odpowiedziałam, to dobry pomysł...
przez całą drogę do domu nie odzywałam się, myślałam nad
pomysłem który przedstawił mi Harry, bałam się jednak, że mama
się załamie....
-Dzięki- pożegnałam się z Loczkiem
wysiadając z jego samochodu.
- Trzymaj się, do jutra – wychylił
się żeby pocałować mnie w policzek po czym odjechał.
W korytarzu zdjęłam moje martensy i
przeciągając się na wszystkie strony weszłam do ciemnej kuchni.
Zapaliłam światło....
-MAMO!- krzyknęłam widząc
rodzicielkę leżącą na podłodze, od razu podbiegłam do niej i
zaczęłam ją cucić.
Śmierdziało od niej alkoholem.
O nie.
- Mamo, halo, słyszysz mnie ? Obudzić
się – klepałam ją lekko po twarzy.
- Charlie ? - wyszeptała z
przyklejonym uśmiechem na twarzy- ja tylko zasnęłam.
- Piłaś- łzy spływały mi po
policzkach.
Przed oczami miałam sceny z
dzieciństwa kiedy tata wynosił pijaną matkę do sypialni, a Ryan
prowadził mnie do pokoju tłumacząc, że mama źle się poczuła.
Słyszałam ich pijackie awantury, wyzwiska....
Ale mama obiecała, że już nie
wypije, od dziesięciu lat nie tknęła alkoholu, co się stało ?
- Pomogę Ci wstać – powiedziałam,
próbując podnieść sztywne ciało matki.
- Nie zostaw mnie – krzyknęła i w
tym samym momencie zwymiotowała na swoją ulubioną czerwoną
bluzkę.
- Mamo... -rozpłakałam się jeszcze
bardziej.
- Wyjdź stąd!- krzyknęła
- Ale...
- Wynoś się !
Jednak nie dałam za wygraną i
zebrałam w sobie wszystkie siły świata i podniosłam matkę niosąc
ją do sypialni, nic już nie mówiła, pozwoliła mi zdjąć z niej
brudną bluzkę i przykryć kocem.
Położyłam na jej szafce nocnej
szklankę wody i wyszłam.
Przeszukałam całą kuchnie w
poszukiwaniu jakiegokolwiek alkoholu, i wszystko co znalazłam
wylałam do zlewu. Dokładnie wymyłam kieliszek z którego piła i
wywietrzyłam kuchnie by nikt się nie dowiedział.
Ze świstem opadłam na swoje łóżko,
byłam wyczerpana.
Wzięłam gorący prysznic a później
jak zwykle usiadłam na parapecie rozczesując mokre włosy.
W oddali usłyszałam głośny ryk
motorów...
***
Znowu była mała przerwa... ale cóż ;p
Chcesz zobaczyć jak wygląda nijaki Kai ?
Zapraszam do pierwszego postu pt '' Bohaterowie'' ;)