Total Pageviews

Wednesday, December 26, 2012

-dziewiąty-

Droga Libby
Czemu nie piszesz ? Wciąż od nowa czytam twój jedyny list jaki do mnie napisałaś nie mogąc doczekać się kolejnego, codzienne sprawdzam skrzynkę czy aby coś nie przyszło ale codziennie od nowa przeżywam rozczarowanie.
Ale powinnam przyzwyczaić się już do tego uczucia, ostatnio ciągle ktoś mnie rozczarowuje, zawodzi, choć istnieje też opcja, że to wszystko moja wina.
W ostatni liście pisałam Ci o moich rodzicach, są już nowe informacje na ten temat... matka odeszła... odjechała w nocy samochodem pakując do niego wszystkie swoje rzeczy nawet się z nami nie żegnając, zostawiła tylko krótki liścik z napisem ' wybaczcie' i to wszystko... tyle ją widziałam.
Ryan jak zwykle niczym się nie przejmuje... żyje dalej jak gdyby nigdy nic. Czasami zazdroszczę mu tego spokoju, tej umiejętności oddzielania swojego życia od życia innych.
Ja tak nie potrafię.
Mam tatalny burdel w głowie.
Nie dosyć, że rozsypało mi się życie rodzinne to osobiste też nie jest w najlepszym stanie.
Wczoraj wieczorem Harry mnie pocałował.
Marzyłam o tym od tak dawna, wiele razy wyobrażałam sobie ten moment jako najlepszy w moim życiu, jako spełnienie najskrytszych pragnień... jednak od razu po tym uciekłam , chciałam znaleźć się jak najdalej od niego, od moich uczuć, od wszystkiego... Nie wiem dlaczego... po prostu nagle dostałam ataku paniki, serce stanęło a nogi same ruszyły przed siebie.
Od tej chwili ciągle do mnie dzwoni, piszę... rano był nawet u mnie w domu lecz po długich namowach Ryan zgodził się by powiedzieć, że mnie nie ma.
Podsłuchałam rozmowe Zyana, że dzisiaj wychodzą gdzieś całą paczką więc pod wieczór odważyłam się wyjść z domu i udać się na plażę, właśnie tutaj piszę ten list do Ciebie, patrząc na morze i wsłuchując się w szum fal.. tylko tak mogę się skupić by odpowiednio dobrać słowa.

Libby tak strasznie mi Cię brakuje, zbliżają się Twoje urodziny, święta i nowy rok, a Ciebie ze mną nie ma. Nadal jesteś moją najlepszą przyjaciółką, i nawet jeśli ty nie chcesz nią być dla mnie na zawsze nią będziesz.


Na Zawsze Twoja.
Charlie.





-Czemu nie odbierasz telefonów ?- usłyszałam głos zza swoich pleców i przerażona odwróciłam się. Gdy zobaczyłam burzę loków i te jadowicie zielone oczy, cała moja wczorajsza panika ponownie wróciła i moje nogi zbierały się do startu, lecz on przewidział mój ruch i przytrzymał za ramię.
-Co się stało proszę przestań mnie zwodzić- spojrzał na mnie z takim bólem w oczach, że miałam ochotę się rozpłakać.
Nie odpowiedziałam.
- Charlie, proszę...
Cisza.
- Dlaczego Ty nie chcesz ze mną rozmawiać, co zrobiłem nie tak ?
Wpatrywałam się w morze udając nie wzruszoną.
- Myślałem, że... no, że Ty chcesz tego pocałunku...- zmieszał się i spuścił wzrok.
-Chciałam- wykorzystałam moment kiedy puścił moje ramie i znowu uciekłam.
Biegłam ile sił w nogach.
-Charlie zaczekaj!- krzyknął za mną, a ja ani na moment nie zwolniłam, wręcz odwrotnie przyspieszyłam.
Lecz Harry jest zdecydowanie szybszy ode mnie i bardzo szybko mnie dogonił zatrzymując się przede mną.
- Charlie porozmawiaj ze mną!
Odwróciłam wzrok, nie mogłam na niego spojrzeć. Te oczy z przerażeniem szukające zrozumienia, ta smutna twarz czekająca na jego promienny uśmiech gdy w końcu ten koszmar się skończy.
Lecz ja nie miałam zamiaru odpuścić, nie mogłam...
A najgorsze jest to, że sama nie wiedziałam dlaczego.
- Odezwij się... Błagam... przeprosiłbym Cię gdybym wiedział za co- Puścił moją rękę tylko po to by otrzeć łze ze swojego policzka.
- Puść mnie- szepnąłem.
- Nie- krzyknął- Nie, dopóki nie powiesz mi o co chodzi!- zaczynał tracić cierpliwość.
- Puść mnie- ja też podniosłam głos.
- Charlie do cholery przestań zachowywać się jak dziecko i wyjąsnijmy to sobie jak dorośli- wrzeszczał mi prosto do ucha.
- Nic nie będę Ci wyjaśniać. Puść mnie – spojrzałam mu w oczy.
Szarpnął mnie mocno za nadgarstki, przypominając mi, że to on ma teraz nade mną władze i o wiele więcej siły niż ja.
- Prosiła byś ją puścił- zza plecami Harrego nagle pojawił się Kai.
- Nie wtrącaj się człowieku, to sprawa między nami- Harry odwrócił się do niego zdezorientowany.
- Charlie to moja przyjaciółka, więc jednak chyba to też moja sprawa- Kai puścił mi oczko i uśmiechnął się.
- Jest mi coś winna- ssyknął Loczek.
- Ale ona nie chce, nie możesz tego uszanować ?- stanął bardzo blisko niego prawie szepcząc mu do ucha.
Moje nadgarstki wołały o pomstę do nieba, piekły z bólu i już widziałam te wielkie, fioletowe siniaki jakie na nich wystąpią.
- Puść ją!- Kai chwycił Harrego za ramię na razie prosząc grzecznie by go posłuchał.
- Odejdź, nie chce zrobić Charlie krzywdy, chce po prostu dowiedzieć się co jest nie tak.- nagle cała złość Harrego gdzieś wyparowała i wściekłe spojrzenie zastąpiło te smutne i przerażone.
Kai jednak nie wytrzymał i oderwał jego ręce które nadal mocno ściskały moje nadgarstki.
Zasyczałam z bólu ocierając lewą ręką prawy nadgarstek oglądając straty.
- Wszystko okej ?- zapytał Kai patrząc na mnie.
Kiwnęłam twierdząco głową, by trochę go uspokoić, gdyż spodziewałam się co Kai ma zamiar zaraz zrobić.
Nie czekałam długo na rozwinięcie akcji gdyż już po chwili Harry leżał na piasku z zakrwawionym nosem.
Chciałam do niego podbiec ale Kai mnie zatrzymał, usiadł na nim okrakiem i zaczął obdarowywać Harrego serią ciosów.
-Zostaw go, Kai !- krzyczałam lecz od w ogóle nie zwracał na mnie uwagi.
Miałam wrażenie, że Harry leży już nieprzytomny, ale gdy Kai brał oddech odepchnął go i wstał.
Na sekunde nasze spojrzenia się spotkały. Przeraziłam się, jego twarz była cała we krwi który spływała mu na koszulkę.
- Boże Harry!- usłyszałam z oddali i od razu wiedziałam, że Zayn i reszta biegną w naszą stronę.
Kai wstał z piasku i otrzepał spodnie uśmiechając się pod nosem.
- Co się stało ? - zapytał Louis patrząc raz na mnie, raz na Harrego a później na Kai'a
-Nic – wyszeptał Loczek wycierając krew koszulką.
Nie mogłam wydusić słowa, stałam jak kołek nie wiedząc gdzie patrzeć. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleje.
-Chyba jednak coś się stało- z szeregu wyszedł Liam i pierwszy podszedł do Harrego obejrzeć jego twarz.
- Popieprzyło Cię ? - krzyknął na Kai'a a ten tylko zaśmiał się szyderczo.
- Sam się o to prosił.- odpowiedział po chwili i podszedł do mnie obejmując mnie ramieniem, nie miałam nawet siły zaprotestować. Stałam obejmując ramiona rękami na których już pojawiły się sińce.
- Co ci się stało ? - zapytał Zayn który jako jedyny je zauważył.
- Nic – wydusiłam.
- Nic, nic... wszyscy jesteście popieprzeni! Chodź Harry zawiozę Cię do szpitala- pokręcił głową z niezadowoleniem i pociągnął Harrego w stronę swojego samochodu.
Loczek na sekundę odwrócił się w moją stronę ale nie mogłam odgadnąć jego spojrzenia.
Wiedziałam jedno... nienawidzi mnie.
Do oczu napłynęły mi łzy i ruszyłam w przeciwnym kierunku zostawiając Kai'a.
- Zaczekaj.. nie należy mi się jakaś nagroda ? - spojrzał na mnie dumny z siebie.
- Za co ?- odpowiedziałam oschle.- Za to, że prawie go zabiłeś ?- zatrzymałam się prosząc by Bóg dał mi na ten jeden raz dar zabijania wzrokiem.
- Nie przesadzaj- zaśmiał się.
Prychnęłam wycierając z policzków łzy.
Najgorszy dzień w moim życiu.
Najgorszy.
Lecz gdy Kai nadal szedł obok mnie, nie czułam się, źle z powodu Harrego... wręcz byłam zadowolona, że ..Kai.. jest przy mnie, a nie ON...


Boże, czy ja się w nim zakochałam ?
Tak, Charlie... zakochałaś się w Kai'u.





***

PRZEPRASZAM.
mam jednak nadzieję, że wynagrodziłam wam ten dłuuugi czas oczekiwania na kolejny odcinek.

http://twitition.com/c9pky/ ZAPRASZAM !